Praca, deszcz, praca, deszcz....oszalec mozna już od tego lipca.......czas na mały spacer i rozchodzenie nowych butów kupionych na wycieczke w Tatry. Jedziemy jak to zwykle bywa - przed siebie bez planów, a nawet tym razem bez mapy......
Pomyslałam o Łosiach - małej wiosce niedaleko Krynicy - słynnej ostatnio z wyrobów serów owczych "zapoczatkowanych" przez założyciela Optimusa....to własnie tu znajdują sie duże zakłady do produkcji i wyrobów tych specjałów......a na końcu już tylko piękny las i urocze drogi.......skoro nie mamy mapy zasadniczo wszystko nam jedno gdzie idziemy - byle przed siebie :-)))
No i tak po prawie 2 godzinach wedrówki doszlismy do niebieskiego szlaku. Dopiero w domu miałam okazję zobaczyć gdzie zaszlismy i jak blisko było do schroniska na Wierchomli.......buty się sprawdziły, deszcz specjalnie na nas nie napadał - było super :-)))