Dzisiejszy dzień to co prawda dzień rozpoczęcia nauki w szkołach, w przedszkolach, nasza rocznica ślubu, ale my mamy okazje spędzić go nietypowo, bo na zdobywaniu najwyższj góry Beskidu Sądeckiego – RADZIEJOWEJ.
Rano jedziemy z dziadkiem na Obidzę, zostawiamy samochód pod Bacówką, dość wysoko, bo nie jestem pewna jak maluszek poradzi sobie z tak dużą wyprawą.
Słońce przygrzewa, na niebie ani jednej chmurki, kawałek szlaku i już podziwiamy cudowną panoramę Tatr – aż do końca wycieczki będzie ona nam towarzyszyć z małymi przerwami.
Na początek czerwony szlak, w jednej trzeciej drogi odbijamy na niebieski w kierunku Wielkiego Rogacza (1182m n.p.m.), tam dłuższy odpoczynek na jedzonko, a dalej już czerwonym szlakiem prosto na szczyt. Po 2,5 godzinach jesteśmy u celu naszej wyprawy. Kilka lat temu był to jeden z najmniej ciekawych szczytów naszych gór – teraz dzięki zbudowanej przed 4 laty drewnianej wieży widokowej stał się niemałą atrakcją.
Na wieżę prowadzą waskie, bardzo strome schody (samo wchodzenie, jak i schodzenie dostarcza sporo emocji) – a to co zastajemy na szczycie to po prostu cudowna nagroda – takich widoków nie ma nigdzie w naszych i okolicznych górach – po prostu cudo !!!
Na szczycie zostajemy jeszcze chwilkę, aby objeść się ogromnymi borówkami i wedrujemy w dół. 5 godzin i pętla zostaje zamknięta – obiadek i piwko w bacówce smakuje jak zawsze – wyśmienicie.