Popołudnie dnia upalenego.....mąż wymyślił przerwe od pracy na rowerach......proponuję Rytro - Małą Roztokę, bo jak mi się wydaje nie będzie zbyt trudno - zwłaszcza dla malucha, który w rowerku nie dysponuję zbyt wieloma przerzutkami.....
Cóz jednak tu mówić- zupełnie inaczej sie chodzi, a zupełnie inaczej jedzie.....cięzko, oj ciezko......połowę drogi rowery prowadzimy, bo jechac sie nie da.
Po niecałej godzinie docieramy do kapliczki i jakiejś leśniczówki, przerwa przy strumyczku, zasłuzona czekolada, ubranie się w coś cieplejszego i ruszamy na dół - to miała być nagroda za ten wysiłek.
Chłopaki wydarły do przodu, a ja na pierwszych 100 metrach złapałam kapcia i całą drogę powrotna musiałam rower sprowadzać, a sama drałowac na piechotę - to się nazywa nagroda !!!