Kolejny piekny dzień.......rodzinny konflikt interesów - każdy chce dzisiaj jechac gdzie indziej i co innego robic - odwieczny poroblem udaje się rozwiązać - jedziemy wszyscy do Muszyny .
O nowym pomysle, czyli spływach pontonami dowiedziałam sie od kolezanki, a przy wizycie w lipcu w tamtejszym aqaparku zrobiłam sobie zdjecia reklamy - jeden telefon i juz czeka na nas niebieski ponton, kapoki i wiosła - Pan zabiera nalezną mu kwotę (niestety troszke za wysoką, ale udaje się potargować), wręcza sprzęt i informuje,że za jakieś 2,5 godziny będzie w Żegiestowie na Polskiej Łopacie, gdzie nas odbierze i zawiezie spowrotem do Muszyny.
Pan tylko nie wziął pod uwagę, ze płyniemy z dziećmi (siły nie te) i że poziom wody w rzece jest tak tragiczny, że albo stoimy, albo musimy wysiadać z pontona, aby nie utknąć na kamieniach i z 2,5 godziny robi się 4.........
Po drodze jest jeszcze mała atrakcja - po słowackiej stronie jest kanajpa, ba....nawet całe schronisko w którym się mozna posilić i napić......jest nawet specjalnie dla "pontoniarzy" zrobiony pomost betonowy, aby było gdzie przycumować.......
Tak czy inaczej jest cudownie, widoki z poziomu rzeki obłedne, cisza, spokój i kompletna dzicz.........obok przycupnęła czapla, słoneczko przygrzewa...........jest pięknie...........
trudno to co prawda nazwać raftingiem, bo adrenalina podskakuje tylko w kilku momentach, gdzie jeste większy spadek i spiętrza się woda......trzeba troszkę powalczyć, aby nie wpaść na skały - te momenty na zdjęciach uchwycone nie sa, bo trzeba było chwytac za wiosła, a nie za aparat, ale namiastkę uroków starałam sie na zdjęciach przekazać:-)
POLECAM !!!