Mężowi i mnie udało się tak poukładać pracę, aby móc wyskoczyć choćby n kilka dni. Ruszylibyśmy już 2 dni wcześniej, ale nasz synek nie skończył balować na kolonii na Węgrzech więc musieliśmy na niego poczekać. Przyjechał w czwartek wieczór, a już w piątek o świcie ruszyliśmy w dalszą podróż ........... miał nadzieję, ze chwile odpocznie, ale nie ma lekko jak się ma takich rodziców :-))