Kolejny weekend wakacji - tym razem nie ma planowanych żadnych ciekawych imprez - trzeba wiec coś wymyślić. Po wizycie w Pttk okazuje się, że możemy się załapać na wspólna wyprawę na Luboń. Ostatni raz byłam z ta organizacją bardzo dawno temu, bo jeszcze przed ciążą........pora to nadrobić z synkiem. Dołącza do nas jeszcze przyjaciółka z córką i w takim składzie wędrujemy od strony Naprawy niebieskim szlakiem na Luboń Mały, a potem dalej na polanę Surówki (gdzie zarządzono krótki postój) ............
Po 13 godzinie zdobywamy szczyt.
Nadciągają chmury burzowe - nie wygląda to za ciekawie, przeczekujemy deszcz przy ognisku zajadając kiełbaski, a potem decyzja przewodnika - schodzimy krótszym (niż był planowany) szlakiem. Szlak prowadzi początkowo przez rezerwat przez Perć Borkowskiego i okazuje się, że ze zwykłego beskidzkiego spaceru robi się niezła wspinaczka po skałach. Eryk jest zachwycony !!!
Zmęczeni po 6 godzinach ( z przerwami ) zamykamy pętle - jak tylko wsiadamy do naszego autobusiku zaczyna padać........