Cała rodzinka ma wyczulony wzrok, bo gdzieś tu powinny się zacząć kolonie foczek. W końcu mąż krzyczy - są !!!
zatrzymujemy się na cudownym cypelku i wędrujemy na dziko (teren nie jest z żaden sposób oznaczony) do pierwszej kolonii tych cudownych stworzeń o słodkich pyszczkach. Podejść się ich całkiem blisko nie da, bo siedzą sobie na małych skalistych wysepkach, ale i tak jesteśmy usatysfakcjonowani ....... tym bardziej, że znowu to dzikie, rajskie miejsce jest tylko dla nas........