Rano "chłopaki" jada się zarejestrować na konferencję, a ponieważ my już jesteśmy na nogach, a kierunek nasz dzisiaj jest ten sam co ich, nie czekamy na pobudkę naszej współtowarzyszki (która założyła sobie, że śpi do oporu), ale ruszamy z nimi metrem, a potem autobusem w kierunku gdzie ogromny most zbudowany na wzór San Francisko przecina zatokę.
Jak się później okazało wysiedliśmy o 2 przystanki za wcześnie, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo za przeszliśmy kawał wzdłuż wybrzeża pełnego marin i pięknych jachtów.