Juz wystarczy tego wycieczkowania. Jeszcze zabawy w basenie, oceanie, a na koniec pożegnalny wieczór w gronie poznanych tu osób.
Dzisiaj przydarzyła się nam rzecz niezwykła. Kiedy byliśmy w pokoju, nagle poczuliśmy koszmarny smród, zaczeliśmy poszukiwania skąd ten swąd dobiega. Kiedy wyszałm na zewnątrz okazało się, ze bna naszą plaże wyrzyciało takiego "malutkiego" - kilkunastometrowego wieloryba. Niestety biedaczek nie żył już od dawna, nie robilismy zdjęć, bo widok nie był piekny. Biedaczek rozkładał się już, kiedy przyjechał po niego ogromna ciężarówka, załadowali go dźwigiem, to w całym mieście czuc było ten koszmarny smród jeszcze przez pół nocy.