Wczoraj w drodze powrotnej z Kitzenhorn zaczął się psuć samochód - kopcił jak lokomotywa i palił po kilkadziesiąt litrów. I jak tu wracać czymś takim do Polski ?
Rano wstajemy i spakowani (bo nie wiadomo jaki będzie rozwój sytuacji) oczekujemy na pomoc drogową. Robię jeszcze ostatnie zdjęcia naszego hoteliku i otoczenia.
Kiedy przyjeżdża pomoc okazuje sie, że nawet nie tknie naszego auta do poniedziałku, bo jest sobota, a tu się w soboty nie pracuje (i kto tu powinien być potęga gospodarczą?) Gość wraca więc pusty, a my juz na koszt assistance rozpakowujemy się ponownie w naszym hoteliku (ale już nie w naszym pokoju, tylko z tej drugiej - brzydszej strony.
W gruncie rzeczy jesteśmy nawet zadowoleni - dostaliśmy za darmo dodatkowe 3 dni wakacji i to w tak pięknym miejscu