Byliśmy tu już z maluchem, ale 1,5 roku temu i do tego w środku zimy, co niestety spowodowało, że większość zwierzaków siedziała pochowana (bo zimno....)
Tym razem niebo pochmurne, ale nie ma upału więc zwierzątka na wybiegach i maluch wreszcie ma okazję zobaczyć jak wyglądają zwłaszcza te afrykańskie.
Kolejna wizyta i kolejny niesmak - ogród jest strasznie zaniedbany, co prawda od ostatniej wizyty wielu zwierzakom poprawiły się warunki - lwy maja nowy wybieg i nowe domki, jest nowa piękna ptaszarnia, ale poza tym to nie zmieniło się tu nic pewnie od 30 lat - po raz kolejny się przekonujemy jak ważny jest gospodarz - który nawet z niczego potrafi zrobić wielką atrakcję - tu z wielkiej atrakcji jest wielkie NIC......i tylko niesamowity smutek w oczach tych zwierzaków - aż serce się kroi.
Nie udaje się nam zobaczyć jeszcze 1/3 parku, gdy nagle łapie nas potworne oberwanie chmury, dobiegamy do jakiejś pierwszej z brzegu knajpki i utykamy tam na dobre,leje jak z cebra...........po pół godzinie decydujemy się po zakupieniu foliowych pelerynek na zmianę miejsca schronienia - zostały jeszcze akwaria i domek z małpami. ulewa pokazała jeszcze jednop zaniedbanie parku - nie ma tu żadnych odpływów więc na alejkach jest po kilka cm wody, a wyjście z parku zagradza błotniste jezioro - aby się wydostać trzeba było niestety zamoczyć nogi po kostki w brei........ludzie, to chyba nie pierwszy deszcz, ale jakoś nikt nie wymyślił, że możnaby to jakoś poprawić !!!
Podsumowanie - maluch zadowolony, my przemoczeni i smutni, bo tych smutnych oczu zwierzaków się nie zapomina.......