Auto zostało pod pętlą w Ardspach - mamy do wyboru : albo wracać górami na piechotę, albo pociągiem. oczywiście jesteśmy już tak zmęczeni, ze wybieramy 2 opcje......Kiedy docieramy na peron kolejki okazuje się, że mamy 1/2 godziny do odjazdu .......ni w pięć ni w dziesięć (za mało, żeby iść coś zjeść, za dużo na czekanie)
Jak się pół godziny później okazało - wybór opcji czekania był najgorszy z możliwych - pociąg nie przyjechał w ogóle.......tłumek niezły czeka, a tu nic....mija kolejne pół godziny i dalej nic. Po półtorej godzinie w końcu przyjechał.
Byłam wściekła, bo ten czas można było spędzić pomiędzy cudownymi skałami, a nie na obskurnym dworcu przy ruchliwej drodze.......
To jakaś kara za te cuda, które dzisiaj przyszło nam podziwiać.
Kiedy w końcu zajechaliśmy do Ardspach poszliśmy najpierw zapełnić żołądki w najbliższej knajpce, a potem namówiłam rodzinkę jeszcze na pętle wokół jeziora - grzech było nie skorzystać skoro mieliśmy już na wejście bilety.
Jeziorko jest bajeczne - znajduje się w sztucznym wyrobisku po starej kopalni, ale krajobraz i kolorystyka jest cudowna :-)