Długi weekend (dla kogo długi, dla tego długi) ....... nasz maluch spędza ten czas u dziadków, my praca, nauka......w Święto Narodowe jedziemy po niego, a jako, że już w górach jesteśmy nie darujemy sobie choćby krótkiego spaceru. Synek troszkę chyrla więc jedziemy sami i z wielkim trudem zdążamy spowrotem na umówiona godzinę powrotu - po prostu najzwyczajniej w świecie gubimy się w lesie i po wielkich bojach i próbie przetrwania (nie spadnięcia w jakąś dziurę i przepaść) .....docieramy do celu.
A wszystko jak zwykle w Beskidzie Śląskim przez mapy, które po raz kolejnym mają się nijak do rzeczywistości......chyba się ich pozbędę, bo faktycznie są bezużyteczne ......... Miał być piękny szlak wokół jeziora i zapory w Jaworzu, ale jak się okazało istnieje tylko na pięknych rysunkach na tablicach informacyjnych (i oczywiście na naszej mapie)........w rzeczywistości trzeba na dziko przedzierać się przez las, bez najmniejszej nawet ścieżki..........
Jak widać, nawet w prawie "miejskim" lesie można się zgubić.........