Długi, choć dla nas krótki weekend odświętujemy po procesji w górach. Niewiele już zostało do zdobycie w tych górach, ale po dłuższym przyjrzeniu się mapie coś się znajduje. Mała pętla w sam raz na kilkugodzinną wycieczkę.
Jest szczyt, wcale nie taki mały, są widoczki, jest wspinaczka i podgląd stacji narciarskiej, której nie znamy ;-)))
W 3 godziny zamykamy pętlę - zadowoleni, zmęczeni, przewietrzeni.
Na koniec zatrzymujemy się jeszcze przy wiadukcie kolejowym - o dziwo czynnym, który robi niesamowite wrażenie.