Prawdziwy, bo jak się okazuje to ten był pierwszy i ma zastrzeżoną nazwę. Tak na prawdę to jedyny skansen na świecie, bo o pozostałych tak już mówić nie można.
Spędzamy tu kilka godzin przechodząc niemalże wszystkie alejki , pogoda się psuje, co chwila wyciągamy i chowamy parasole, robi się tez coraz zimniej..........
Nie jest to sezon więc większość obiektów stoi zamknięta, ale może to i dobrze, bo zeszłoby nam dużo więcej czasu.
Za to jest coś, czego nie ma na pewno w żadnym tego typu muzeum: jest zupełnie nie "mini" zoo, bo zwierzaków jest tu całkiem sporo: są żubry, rysie, wilki, misie brunatne ( w ilości około 10 sztuk.......ciężko je było naliczyć) i mnóstwo innych zwierzaków. Dzieciaki są więc zachwycone i gonią z miejsca na miejsce. do pełni szczęścia brakuje tylko słońca, które rozświetliłoby piękną jesienna aurę.
Reasumując: miejsce jest warte wizyty, ale jak wspólnie doszliśmy do wniosku - skansen w Sączu jest ładniejszy ;-)