Na początku lutego zaczął się w naszym domu taśmociąg : najpierw dziecię przywlekło jakieś paskudztwo ze szkoły, tydzień później ja leżałam nieprzytomna (przez kolejne 2 tygodnie) ...... na koniec powaliło męża .........
A miało być tak pięknie : ośnieżony szczyty Alp i my na białych połaciach śniegu.........potem plany uległy zmianie i miał być Chopok - choćby na kilka dni) ............ a w sumie to wyszły z tego nici ..............
W II tygodniu mąż niestety musiał być w pracy - postanowiłam więc (jeszcze słaba i ledwo żywa), że zabieram dziecię do Sącza , aby chociaż on miał coś z tych ferii .........
I tak - pierwsze kilka dni spędził na szaleństwach narciarskich, a ja na spacerkach ............ ale nie ma tego złego - świat chyba zlitował się nade mną i podarował mi takie widoki ......... zima wróciła - w nocy z 23/24 lutego spadło 20cm tego najcudowniejszego białego puchu.........wyszło słońce i poczułam się jak w raju !!!!!