Mąż chciał koniecznie pojechać nad morze - tam też zarezerwował jeden z noclegów.
Pojechaliśmy więc do najbardziej osławionej i popularnej turystycznie miejscowości w Belgii.
Ostenda jednak nie wzbudziła mojego zachwytu: jedyna jego zaleta to przepiękna piaszczysta plaża ciągnąca się wzdłuż wybrzeża i było by pięknie, gdyby nie miasto, które przypomina (po za dosłownie kilkoma wyjątkami) postkomunistyczną betonową pustynię, bez jednego drzewka ciągnąca się przez wiele kilometrów.
Obeszliśmy całą szukając choć jednego ładnego miejsca i po za katedrą i dworcem kolejowym nic nie okazało się warte naszego zainteresowania.......
Do tego wymarzliśmy okrutnie, wichura wiejąca z północy, która objęła w tym czasie całą prawie Europę sprawiał, ze na plaży prawie nie dało się wytrzymać - przemarzliśmy okrutnie i dziękowałam za swoją roztropność zabrania zimowych rękawiczek.........