Opuszczamy zielony Luksemburg. Mamy jeszcze kilka godzin do oddania naszego pojazdu, zastanawiamy się, co tu jeszcze odwiedzić.
Na mojej liście "must see" nie ma już nic (zobaczyliśmy wszystko co chciałam), ale wiem, że zostało jeszcze jedno miasto na wschód od stolicy - Liege.
To nie był dobry wybór - miasto okazało się być najbrzydsze, najmniej ciekawe i generalnie najbardziej odstraszające ze wszystkich miejsc jakie odwiedziliśmy..........Architektonicznie - najbrzydszy PRL ........... zaniedbane, brudne, śmierdzące.
Szybko przelatujemy przez nie, zachodzimy do jedynego otwartego kościoła (pani pilnująca zszokowana, że jacyś Polacy tu zawitali) ......... ulice wyludnione , jacyś nieliczni "niebelgowie" (nie chcę napisać czarni i Arabowie, co by nie być oskarżoną o rasizm) ..............
Cos szybko obiadowego zjadamy i uciekamy - byle jak najdalej z tego obrzydliwego miasta........
Tak podsumowując miasta jakie widzieliśmy i odwiedziliśmy to kolejno mogłabym ułożyć to tak:
brzydko
ładnie
ładnie
brzydko
ładnie
ładnie
brzydko
ładnie
ładnie
brzydko
ładnie
ładnie
brzydko
ciekawe - prawda, jaka symetria ............. ot Beneluks