no tak.........napisałam przy wpisie z lotniska, ze 2 godziny później będziemy przeklinać wybór zwykłego auta ........
No to teraz o tym przeklinaniu ........
Kolejny punkt który zaznaczyłam w dzisiejszym programie to świątynia Garni ........ sprawa wydaje się być prosta :
- powrót spod klasztoru drogą w kierunku Erewania
- w Mkhchyan skręt w prawo i przejazd prosto pod świątynie drogą przez góry wiodąca obok sztucznego jeziora Azat.
proste ? - proste !
Ale tylko do czasu, kiedy skręcamy w prawo okazuje się, że ta droga istnieje tylko na mapie - w rzeczywistości to tylko strzępy asfaltu sprzed 30 lat , rozsiane nie do końca wiadomo gdzie, bo góry wyglądają jak po trzęsieniu ziemi ( może to resztki po słynnej katastrofie która nawiedziła Armenię w 1988 roku ? ) ........... początek jest jeszcze w miarę, ale potem jest już coraz gorzej, wysiadam z auta, żeby zobaczyć za kolejnym zakrętem, czy w ogóle jest po czym jechać .......... potem kieruję męża w odpowiednie koleiny, żeby nie utknąć, albo nie spaść w przepaść (może niezbyt spektakularną, ale na pewno kolorowo by nie było ) ..........
Zdjęć nie robię, bo jestem zbyt skupiona na bezpieczeństwie .......... ach - gdybyśmy mieli terenowe auto, była by inna rozmowa .......
Gdy robi się spokojniej i bezpieczniej chwytam za aparat ........a trasa - sami zobaczcie - jest przepiękna , wiedzie przez niesamowite formacje górskie, suche, ale piękne ..........