Po 23 meldujemy się na północy - dosłownie kilkaset metrów od największej atrakcji tego regionu ( a może nawet całego kraju ).
Typowa starsza Angielka wita nas w domu wypełnionym antykami (widać, że kolekcjonerka) . Polecam to miejsce pod każdym względem, choć budynek nie jest z zewnątrz specjalnie urodziwy - w środku zaskakuje ( choć antyki to zdecydowanie nie nasz styl ).
Ranek wita nas ulewą - jesteśmy załamani......przepyszne śniadanko poprawia humory, a i deszczu już ani widu, ani słychu, pakujemy wszystkie manatki i pędzimy w kierunku klifów.