Każdy wyjazd jest dokładnie zaplanowany, a ten był wyjątkowo i prawie w szczegółach. Nocleg zarezerwowany 25 minut drogi od Masady, ma być pobudka o 5 rano, szybki przejazd pod Masadę i podejście na wschód słońca ........plany sobie, a życie sobie.
Kiedy dojeżdżamy do Arad zaczyna lać, pakujemy się do naszego wynajętego domku na pustyni (albo raczej na końcu miasteczka z widokiem na pustynię), a potem jedziemy na poszukiwanie jakiejś knajpki .......docelowo wykorzystując, że mamy wyposażoną kuchnie - gotujemy sobie sami ......... tanio nie jest, ale zawsze troszkę taniej ......
Do łóżek idziemy dość wcześnie, aby bez problemu rano wstać......
5 rano dzwoni budzik - patrzę za okno i widzę jeszcze większa ścianę wody ........ot - pustynia
Nie ma wyjścia, kładę się z powrotem, a o Masadzie mogę sobie tylko pomarzyć .........