Jeszcze jeden długi weekend - znowu ciągnie wilka do lasu, a nas w Tatry.
KUŹNICE --> PRZEŁECZ KONDRACKA --> KOPA KONDRACKA --> PRZEŁĘCZ POD KOPĄ -- KUŹNICE
Od rana upał. decydujemy się na wędrówke w kierunku Giewontu. W schronisku na Kondratowej tłum narciarzy zbiera się na zawody. Jest jeszcze mnóstwo śniegu. Gorąco aż do Kopy Kondrackiej. Po drodze widzimy straszne straty jakie poczyniła jakie poczyniła lawina schodząca ze żlebu pod Giewontem - "cmentarzysko" lasu.
KUŹNICE --> HALA GĄSIENICOWA --> CZARNY STAW GĄSIENICOWY --> KOŚCIELEC --> CZARNY STAW --> HALA GĄSIENICOWA --> KUŹNICE
Kolejny upalny dzień, decydujemy się po raz kolejny na Kościelec - nie mamy szczęścia do tej góry. Tym razem wyglądało na to, że się uda. Mnóstwo śniegu na dole, a na małym Kościelcu i duzym prawie go nie ma. W górę wchodzimy bez specjalnego wysiłku - tylko upał daje się we znaki. W drodze powrotnej decydujemy się na zejście w rakach żlebem spod przełęczy Karb - starym szlakiem - zlikwidowanym samoczynnie przez lawiny. Boimy się troszke, ale zejście robi ogromne wrażenie.
ŁYSA POLANA --> DOLINA PIĘCIU STAWÓW --> SZPIGLASOWA PRZEŁĘCZ --> SZPIGLASOWY WIERCH (2172) --> DOLINA ZA MNICHEM --> MORSKIE OKO
Po jednym dniu odpoczynku dla nóg i skóry opalonej słońcem, który spędziliśmy na spacerze pod wodospad Siklawa w Dolinie Strążyskiej i na Antałówce ruszamy rano do Morskiego Oka. Juz o 8 rano zaczynamy "spacer" po asfalcie, aż do rozejścia do Doliny Roztoki. jest ogromnie dużo śniegu więc idziemy na azymut . W schronisku tradycyjnie szarlotka i ruszamy do Przełęczy Szpiglasowej na wprost, czyli po lewej stronie Wielkiego Stawu. Dzięki temu zyskujemy sporo czasu, a i widoki całkiem inne niż te oglądane z tradycyjnego szlaku. Przejście na samą przełęcz mocno zalodzone. Część osób decyduje sie na odwrót. My zakładamy raki więc podejście po zalodzonej ścianie staje się przyjemnością. Wchodzimy na szczyt, gdzie nagle robi się strasznie zimno, wracamy sięc na przełęcz. Jest obłędnie, tego dnia niebo ma kolor granatowy. Schodzimy prosto w dół. w dolinie za Mnichem zauważyliśmy na coś co wyglądało jak człowiek, który wcześniej spadał żlebem. Z bijącymi sercami podchodzimy bliżej - to kamień, na szczęście. W schronisku tłum ludzi sprawia, że zanika górska atmosfera, chowamy raki do plecaków i 10km asfaltu - ble!!!
KASPROWY WIERCH --> ŚWINICA (2301) --> ZAWRAT --> HALA GĄSIENICOWA --> KUŹNICE
Udało się, wsiadamy do kolejki już o 8.20. dzisiaj znowu świeci słońce, nie ma chmurek, ani wiatru. idziemy w kierunku Świnicy. Kawałek za przełeczą Świnicką zaczyna się zmrożony śnieg. za przykładem człowieka idącego przed nami idziemy w górę w rakach. szlaku nie widać, trzeba iść na azymut. Przed nami prawie pionowa ściana, lśniący w słońcu śnieg i to obłedne niebo. Dochodzimy do skał, a tam trzeba się wspinać. szlak jest z drugiej strony. Przytraczamy sprzęt do plecaków i do góry. Jesteśmy na szczycie - po raz kolejny, ale jest inaczej. Kierujemy się w strone Zawratu. Od tej strony Świnica jest bez śniegu. Sakły i łańcuchy są raczej suche. Tylko na ostatnim zejściu zaczyna się śnieg. Omijamy łaty odkrytej trawy i w rakach docieramy do Zawratu. Tu wita nas spora grupka ludzi. schodzimy ośnieżonym żlebem w kierunku Zmarzłego Stawu, a dalej przechodzimy w stronę potoku płynącego w kierunku stawu Gąsienicowego. Widoki sa tak niesamowite, ze zatrzymujemy się co parę kroków. To ostatni dzień, czas wracać do domu, łezka w oku się kreci