Po całonocnej jeździe przez alpejskie drogi (moja siostra cały czas pilotowała kierowcę, ja sobie smacznie spałam) docieramy o świcie pod sanktuarium La Salette. To słynne miejsce połozone jest w bajkowej scenerii Alp. Spędzamy tam chwilę i ruszamy w drogę w kierunku Genewy. Zjazd odbywa się "sławną" drogą (zakazana dla autobusów) - słynną niestety z powodu największej liczby wypadków. Dopiero teraz po latach mogłam sobie uzmysłowić jakie to było niebezpieczne. Na szczęście nam nic się nie stało.