To cud, że nic złego się nie stało. Najpierw załapałam się do samochodu jakichś Albańczyków, potem cała Słowację przejechałam tirem z Macedończykiem, a do Krakowa dojechałam z Anglikiem.
Powrót do domu cała i zdrowa błogosławiłam.
Niestety do Węgier mam uraz.......