Rano wybieramy się autobusem do pobliskiej Candelarii. To bardzo ciekawe i urokliwe miasteczko połozone nad samym brzegiem oceanu z szeroka promenadą, która potem będziemy wracać już na piechotę.
W Candelarii znajduje się bazylika Matki Boskiej z Candelarii - Basilica de Nuestra Seńora de Candelaria. We wnętrzu znajduje się figurka Matki Boskiej z 1827 roku wyrzucona na brzeg w XV. Figurka była przechowywana w grocie przez Guanchów, potem trafiła do pierwszej zbudowanej tu przez zakonników hiszpańskich kaplicy. W roku 1826, podczas niezwykle silnego huraganu, fale morza dosięgły jej i zabrały z kaplicy. Morze ją przyniosło i morze zabrało. Wierną kopię, którą umieszczono w jednym z ołtarzy okazałego sanktuarium, wykonał artysta rzeźbiarz Fernando Estevez w roku 1827.
15 sierpnia odbywają się tu uroczystości kościelne ściągające tłumy pielgrzymów nie tylko z wyspy.
Nad rozległym placem przed kościołem górują monumentalne rzeźby dziewięciu Menesejów, wodzów plemion Guanchów, wykonane pod koniec XX w. Najpierw ich wymordowano, potem wzniesiono pomniki - oto konsekwencja historii!
Ciekawą rzeczą było to, że rdzenni mieszkańcy to bardzo wysocy, dobrze zbudowani blondyni - czyżby potomkowie Wikinów?