Na lotnisku zjawiamy się punktualnie - 2 godziny przed odlotem. Zostawiamy auto na strzeżonym parkingu i z betami (tym razem zabieramy minimum rzeczy) wędrujemy na lotnisko. Po odprawie wsiadamy do samolotu - nie wierzę własnym oczom patrząc na zegarek, jest punktualnie godzina odlotu - po informacjach przeczytanych wcześniej na forach byłam pewna, ze i nas takie opóźnienie spotka. Mija pare minut, jedziemy już w kierunku pasa startowego i nagle zatrzymujemy się. Podjeżdżają wozy techniczne, strażackie, jacyś ludzie wsiadają, debatują. W końcu informacja - musimy wrócić na lotnisko i czekać na informację. Po dwóch godzinach dostaliśmy posiłek z samolotu i informację, że był wyciek paliwa i dzięki Bogu ktoś to zauważył, bo po paru minutach byłoby już po nas !!!!!
Co godzina inna informacja, nikt nie zapewnia nam noclegu, maluchy szaleją, po czym jak muchy padają gdzie się da. My krążymy całą noc, dobrze że chociaż jeden bar został otwarty. O 5.30 mamy odlot - przyleciał po nas samolot z Paryża. Kilka osób zrezygnowało, wszyscy mocno podenerwowani - mnie to momentami śmieszyło - dawniej uznałoby się to za niezłą przygodę i tak tez do wszystkiego podeszłam, byłam dziwnie spokojna, wiedziałm, ze nic złego nam się nie stanie.
No to lecimy !!!