Nareszcie na miejscu - hotelik super - trafiony w 10 :-))
szkoda, że ta noc zarwana, bo pierwszy dzień praktycznie przespaliśmy. Jakoś przetrwaliśmy spotkanie z rezydentka (maluch padł po 5 zdaniach), potem padliśmy my. Trudno, ważne ze żyjemy.
Wieczorem juz wyspani powędrowaliśmy na piechotkę plażą do portu jachtowego - szkoda, że żaden z nich nie jest nasz;-((