Po południu zajeżdżamy do Wiednia. Chcemy się tu zatrzymać na pierwszy nocleg. Na początek wizyta u znajomego, potem szukanie wolnego miejsca w hotelu.
Wieczorem jesteśmy w hotelu na peryferiach miasta.
Maluch po raz pierwszy śpi w jakimś obcym miejscu - tzn nie we własnym łózeczku (bo to w końcu nie jego pierwszy wyjazd). Spokojnie jednak zasypia między nami. Rano oczywiście podczas śniadania w bufecie zjada swoja kaszkę, a następnie spędza czas na bieganiu, co bardzo nie podoba się jednemu ponuremu Austriakowi - widać, ze facet nie ma i nie lubi dzieci.
Cóż, dopóki mały nie zacznie psocić, nie będziemy się tym przejmować.