Zbliża się wieczór, wszyscy juz czują zmęczenie.......marzymy o kąpieli i łóżeczku. Jedziemy do miejscowości Ürgüp do małego i skromnego hoteliku Prokopi u stóp opuszczonego juz i wymarłego kamiennego miasta. Szybki prysznic i jeszcze przed kolacją wędrujemy na spacer pod to miasto. Niestety - wyglądało na dostępne, ale okazało się kompletnie zarośnięte chaszczami i cierniami - bez szans na przejście w sandałkach i bez długich spodni. Podeszliśmy więc tylko kawałek i zawrócilismy.
Teraz już tylko kolacyjka , 2 kieliszeczki winka z Kapadocji (to ponoć najlepsze w Turcji).......i wtuliliśmy się w objęcia Morfeusza........darując sobie wieczór turecki - a dlaczego - o tym za chwilę ...