Gdzieś na liście moich marzeń była Kapadocja. Wierzyłam, ze kiedyś uda się ją zobaczyć, ale kiedy zobaczyłam i poczytałam, że jedną z atrakcji na świecie, które koniecznie trzeba zaliczyć jest lot balonem nad Kapadocją - gdzieś w mojej głowie zrodziła się myśl :......."ach gdyby tak".........wydawało się to jednak tak nieprawdopodobne, nieralne........... a kiedy okazało sie, że wystarczy zgłosić przewodnikowi taką wolę, zapłacić (niestety słono....) - to już jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki to co było jeszcze odległym marzeniem staje się realne...........
Może nie do końca....4.30 rano pobudka........5.00 ma podjechać pod nasz hotelik bus..........cisza.......5.30 - nadal stoimy jak te słupy na strodku ulicy, co jakiś czas cos przejeżdża, kilkunastu Turków podąża na modły do meczetu.......staramy się obudzić przewodnika, żeby się dowiedziec co sie dzieje i co mamy robić, ale bez szans - tak zabalował, ze nic nie słyszy........w końcu telefon z biura - pomyłkowo powiedział nam o godzinie odjazdu........zabrali nam godzinę snu.....a ja już myślałm, ze nici z tego, że jednak marzenie się nie spełni. Kiedy w końcu o 6 rano podjezdża po nas bus, a kilkanaście minut później widzimy wielki płaskowyż na którym napełniają własnie ciepłym powietrzem około 40 balonów - marzenie staje się rzeczywistością.
Minutkę później jestesmy już w 16 - osobowym koszu.....krótki instruktarz lądowania i już jesteśmy w powietrzu.
Zaczyna świtać, kilka minut później wschodzi słońce w towarzystwie wulkanu - sprawcy tego cudu natury..........BAJKA.......
Wznosimy się i opadamy, Kosz niemalże zahacza o skały........ponad godzinny spektakl światła i cudownego krajobrazu mija jak chwila.
Lądujemy na przyczepie - wielkie brawa dla "pilota".......szampan, poczęstunek.........i niestety - to juz koniec.........
WARTO MARZYĆ.....OJ WARTO !!!