Kolejny szczyt z korony to najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego.
O 10 rano ruszamy z Nowego Sącza w kierunku Jurkowa w składzie: my, mój tata i dwójka dzieciaków.
Pod ślicznym drewnianym kościółkiem zostawiamy samochód i kierujemy się w stronę początku niebieskiego szlaku.
Przed nami ponad 600m przewyższenia - szlak wiedzie częściowo po trasie zwózki drewna i kamienistej pozostałości po rwacych (podczas opadów) potokach - nie jest więc łatwo.
Tylko pogoda marzenie - słoneczko, ale nie ma upału.........delikatne chmurki i widoki......ach jak cudnie!
Po godzinie dochodzimy do przysiółka Cyrla (nie mylić z tą Cyrlą w Beskidzie Sądeckim) - tu przerwa na jedzonko i ruszamy dalej.
Kolejna godzina marszu przed nami........teraz idzie się znacznie przyjemnie, tylko miejscami błoto do ominięcia.
W miejscu, gdzie szlak zielony i niebieski się schodzą zaczyna się ostra wspinaczka - porównywalna z tymi tatrzańskimi :-)))
Jeszcze 15 minut i już jest - upragniony szczyt z wiezą widokowa identyczną jak na Radziejowej.
SZCZYT ZDOBYTY O GODZINIE 13.30 !!!
Teraz wspinaczka na wieże i podziwianie całej panoramy........., widoczność niestety nie jest idealna, bo Tatr nie widać, ale cała reszta: Beskid Sądecki, Gorce, Pieniny.......mamy jak na dłoni.
Tata proponuje zejście nie zielonym, a niebieskim szlakiem w kierunku polany stumorgowej - to takie miejsce widokowe......faktycznie bajeczne - nie mówiąc juz o ilościach borówek - tak wielkich i słodkich jakich nie jadłam nigdzie w życiu........, oczywiście na buszowaniu w krzekach spędzamy mnóstwo czasu......, ale niestety - czas wracać.
teraz na dziko przez las, aby ponownie znaleźć sie na zieolonym szlaku idalej juz tą samą drogą w dół do jurgowa.
Po 7 godzinach zamykamy pętle :-))