Gliwice 6:30 - wyruszamy.
W Warszawy jedziemy samochodem w składzie 5-osobowym: znajomy z uczelni mojego męża z partnerką, mój małżonek, ja, no i oczywiście nasz 9-latek.
Udało nam się spakować w 2 walizki i 3 plecaczki - w bagażu podręcznym mamy wszystko co niezbędne na przezycie na miejscu 3 dni - w razie gdyby bagaże zaginęły - po co się później stresować, ze sie nawet majtek na zmianę nie ma :-))))
Wylot mamy o 13.50, ale wolimy pojechac zbyt wczesnie niz zbyt późno - na naszych drogach nigdy nic nie wiadomo ..........
Trzęsiemy się z zimna - jest tylko -3 stopnie, ale potwornie wieje (odczuwalna na pewno minus kilkanascie stopni), mamy na sobie same raczej cienkie, przejściowe rzeczy, bo potem przez 2 tygodnie musimy sie liczyć z tym, ze te rzeczy trzeba gdzieś włożyć i nosić ........