Płyniemy daleko w górę rzeki .......... to własnie tu możemy zobaczyć kompletnie inny świat.
Szczęsliwi ludzie żyjący w swoich skromnych chatkach z liści palmowych bez dostępu do prądu, bieżacej wody, sklepów, telewizji, szkół czy opieki medycznej.........., żyjący jak nasi pra,pra,pra-dziadowie..........
Oni maja takie proste problemy: jak upolowac coś i wyżywić rodzinę, jak być na tyle dzielnym, aby dziewczyna z wioski chciała mnie na męża, jak zadowolić wodza, aby nie być ukaranym, wyprać, ugotować, wyżywić niemowlę............życie proste.........tak totalnie inne od tego, które my znamy ........
Przypomniał mi się film (polecam wszystkim, którzy poszukują sensu w życiu) "Bogowie musza być szaleni"......... z tego filmu utkwił mi w głowie obraz prostych ludzi żyjących w buszu i tych którzy żyją w miejskiej dźungli ......... tu odnajduję odpowiedź na pytania, które kotłuja się w mojej głowie od chwili obejrzenia go..............
Orang Asli to jak wyjasnia nasz przewodnik - 3 plemiona żyjące na tych ziemiach - to Aborygeni, którzy przywędrowali tu tysiące lat temu z Afryki i zasiedlili te ziemie oraz całą Australię i Oceanię.......lud koczowniczy, zmienia miejsce zamieszkania wraz ze śmiercią wodza (który ku naszemu zaskoczeniu dożywa w tych warunkach nawet 80 lat !!! ). Dwa z tych plemion zyją bliżej cywilizacji i korzystają z jej dobrodziejstw (dzieciaki ucza się , ludzie pracują). Jedno z plemion żyje własnie tu - w dźungi i żyje w całkowitej symbiozie z naturą i mają prawo do polowania na terenie parku narodowego.
Jakoś dziwnie się czujemy robiąc im zdjęcia, ale przewodnik wyjaśnia nam, że im to nie przeszkadza, w zamian park pomaga im materialnie i wyjątkowych sytuacja,w zamian mają właśnie pozwolenie na polowanie........dziwny układ.......taki już ten nasz swiat .....