Po dniu pełnym wrażeń, a za razem cudownego relaksu czeka nas ostatni wieczór w tym cudownym miejscu. Zanim się ściemni wędrujemy jeszcze w góre lasu powyżej ośrodka. Chcemy dostrzec do miejsca gdzie stacjonują i rozrabiają małpiszony.......niestety las jest tak gęsty, że bez specjalnego sprzetu nie udaje nam sie go sforsować........poza tym zaczyna padać.
Wycofujemy sie w porę i na nasze szczęście w ostatniej chwili dopadamy zadaszenia........zaczyna się prawdziwa ulewa - to nie deszcz - to ściana wody. Juz po chwili rzeka zamienia się w brązową breję, a las zaczyna parować.............
Kiedy wreszcie wszystko się kończy robi się calkiem chłodno - po raz pierwszy od wylotu z Polski sięgam po polar :-)))
A wieczorem zaczyna się koncert ........... cięzko zasnąć........cięzko zostawić to miejsce.......