Rozczarowani i zdegustowani plantacją, którą nie sposób w deszczu było się nacieszyć zjeżdżamy do głównej szosy i zatrzymujemy się przy farmie motyli..........byliśmy w ogrodzie motyli w KL, ale ten okazuje się być równie ciekawy.
Oprowadza nas po farmie nie mówiący po angielsku przybysz z Bangladeszu, ale za to wyciąga nam z klatek wszystkie mozliwe stworzenia i daje nawet niektóre potrzymać, pogłaskać, albo tylko z bliska się przyjrzeć.
Po deszczu jest dość przyjemnie więc i motyle nie latają jak szalone tylko pięknie pozują do zdjęć.