Jedziemy z tego koszmarnego miejsca do bardziej przyjaznego duszy ludzkiej - do Chinatown......tu się wraca chętnie jak do domu, te kolory, te zapachy, ten chaotyczny młynek, kolorowe bazarki - zdecydowanie wolę od blasku diamentow w najdroższych galeriach świata........
Poza tym czas na ostatnie zakupy, obejrzenie tego miejsca w dzień (bo jeszcze nie było okazji) i zobaczenia obowiązkowego punktu programu (ale o tym w nastrępnym wpisie).......