No i siedzimy sobie wygodnie, nogi wyciągnięte, tylko klima troszkę za mocno podkręcona........
Za oknem rzeka graniczna ...... potwornie brudna i zaśmiecona.........po tych kilku dniach spędzonych w klinicznie czysty Singapurze - szokuje........ widoczki za oknem jak u nas w kraju.........tu jakaś waląca się rudera, tu jakieś chaszcze, tam jakieś miasteczko nie wyglądające zbyt powabnie........
A dla kontrastu - piękne, nowiutki i czyściutkie dworce kolejowe........
Właśnie budowana jest nowa linia kolejowa łącząca Kuala Lumpur z Singapurem - czas podróży przewidywany - 1,5h........dworce widać już na ta nowość przygotowane.......
Eryk zapoznaje się z Malajczykiem i ........ma najlepsza na świecie naukę - jego rówieśnik włada perfekt w 3 językach, nasze dziecię po tylu latach nauki ledwie coś zaczyna mówić po angielsku..........tak - żółta rasa - to mądra i pracowita rasa......., a biały człowiek to leniwy człowiek.........., może w końcu po tej podróży nasze dziecię zrozumie po co się tego uczy.....mam nadzieję :-)))
Jest już wieczór kiedy dojeżdżamy do Tampin, aby dostać się stąd do Melaki musimy znaleźć taksówkę, niestety trzeba do niej podrałować z tymi wszystkimi tobołami ze 2 kilometry.
Po godzinie jazdy w strasznych korkach docieramy do naszej kolejnej bazy.......tego dnia mamy już siłę i czas, aby skoczyć gdzieś coś przekąsić i rzucić się do łóżek w bardzo przyjemnym hoteliku.....choć kiedy go rezerwowaliśmy spodziewaliśmy się nory bez okien............