Ach, jak ja uwielbiam to podniecenia przed podróżą, kiedy siedzi się już na walizkach ;-).......choćby to było na chwilę, niedaleko i do miejsca, które zna się jak własną kieszeń ............ ale zawsze jest niepokój, czy się wszystko wzięło, o czymś nie zapomniało, czy załatwiło się wszystkie sprawy i nikt nie będzie dzwonił i zawracał "gitary" mówiąc o jakiś mało przyjemnych tematach związanych z pracą.......bo jak gdzieś lecę lubię zapomnieć o rzeczywistości, wyłączyć się całkowicie, zrelaksować...............chłonąć dane miejsce cała sobą.........
Do usłyszenia za kilka dni ;-))