Po atrakcjach na klifie wracamy do naszego "hoteliku" . Z wyglądu przypomina nam czasy prl-u, ale to nieistotne....liczy się miejsce, a to jest bajkowe. Po odpoczynku (który nasze dziecko spędza skacząc przez 2 godziny na trampolinie) .....wędrujemy sami na plażę (dziecię odmawia, bo jednak w końcu padło ze zmęczenia) .............
Jesteśmy kompletnie sami..........ten raj znowu jest tylko dla nas..........gdyby nie temperatura moglibyśmy zostać na noc............
Podsumowanie kolejnego dnia: przejechane około 200km......przepłynięte : 60km