Mamy w końcu kolejny kraj do kolekcji każdego z nas - 31 męża i mój , 21 syna :-)
Późnym popołudniem meldujemy się w naszym małym hoteliku na obrzeżach miasta odkrywając, czemu było tu tak tanio - tuż nad hotelem prowadzonym zresztą przez sympatycznych Włochów jest ścieżka podejścia z lotniska, wielkie samoloty prawie zahaczają o czubek wieży pobliskiego kościółka - gdyby nie stopery do uszu, nie pospalibyśmy .........
Chwilę później ruszamy na podbój kolejnej stolicy skonfrontować nasze wyobrażenia z rzeczywistością.
Pogoda taka sobie, nadal strasznie zimno.........ale nie odstrasza ona Luksemburczyków - stawili się w centrum tak tłumnie, że przez ponad godzinę szukaliśmy miejsca do zaparkowania ..........
W centrum odbywa się dzisiaj kilka imprez plenerowych, jest zjazd foodtruck-ów, jakieś budy w stylu naszego odpustu, wesołe miasteczko, obok jakiś koncert orkiestry - generalnie jakiś jeden wielki "burdel" bez ładu, bez składu.
Do tego całe prawie miasto jakieś takie rozkopane, wszędzie rusztowania, dźwigi........budynki architektonicznie rozczarowują (po tym co zobaczyliśmy w Belgii) . Jedynie szlak wzdłuż doliny pełnej warowni już mniej......
Zupełnie inne były nasze wyobrażenia tego kraju, do którego większość firm ucieka z podatkami i które w naszym wyobrażeniu bliższe powinno być Singapurowi.........