Brzmi absurdalnie ?
A jednak - na przekór wszystkiemu tak właśnie się stało !
To nasz drugi wieczór w stolicy, ale dopiero dzisiaj idziemy "w miasto" . Nasz uroczy hotelik w dzielnicy slumsów dzieli od centrum koszmarne postsowieckie osiedle z wielkiej płyty ............ nie wygląda zachęcająco, ani w na tle niebieskiego nieba, ani tym bardziej wieczorową porą .......ale wystarczy pobyć tu chwile, aby oswoić się z tym miejscem i poczuć jak w domu.
W tym wpisie skupię się jednak na piękniejszej części miasta : promenadzie, oświetlonej kaskadzie, a na deser - fantastycznej fontannie na Placu Rewolucji . Architektura nie zachwyca, ale to co powoduje, że zakochujemy się w tym mieście od pierwszego wejrzenia - to atmosfera !!!
Wieczorem uliczki , parki, skwery i kaskada zapełniają się tysiącami mieszkańców stolicy. Młodzi, starsi, całe rodziny ........ i tak do późnych godzin nocnych . Wszyscy elegancko ubrani, dziewczyny, choć skromnie i tanio - ale zawsze ze smakiem ........ mężczyźni w długich spodniach, eleganckich koszulach, albo przynajmniej polo pod kołnierzykami..........mimo zagęszczenia jest cisza, nikt tu nie krzyczy, nie rozmawia tak ,żeby go wszyscy słyszeli .
Społeczeństwo przeciętnie jest niezwykle urodziwe - miło przysiąść i popatrzeć, gdyby nie niski wzrost - można by poczuć się jak na wybiegu .......jest to kraj monoetniczny - prawie wszyscy to rdzenni Ormianie ......... a turystów nie ma tu prawie w ogóle ......
Cudowne miasto w którym turyści giną w tłumie, a nie stanowią latem "dominanty" .
Totalny dla nasz szok - to kwestia alkoholu - kultura picia totalnie odbiega od tego, czego można by się spodziewać po byłej republice radzieckiej - nie spotkaliśmy ani jednaj pijanej osoby, a już totalnym szokiem była dla nas grupa młodocianych siedzących na skwerku na naszym osiedlu 5 m od sklepu monopolowego bez butelek w rękach , popijająca wodę ze źródełka, które "obsiedli" dookoła !
Przechodzimy deptak, mijamy budynek teatru i oczom ukazuje się kaskada .......... pniemy się w górę. Na jednym z poziomów podejmuje z nami rozmowę jakiś przesympatyczny tubylec, nic od nas nie chce, ale chce nam po prostu opowiedzieć o kaskadzie , o jej budowie, a o ukrytych symbolach w elementach zdobniczych ..............niesamowita ta opowieść ! Nie wszystko zrozumiałam (z rosyjskim nie miałam do czynienia od 25 lat ) ............
Potem siadamy na najwyższym stopniu i patrzymy na na słabo rozświetlone miasto, które z minuty na minutę urzeka nas coraz bardziej .........po lewej oświetlona na różowo wieża słynnego w czasach komuny "radia Erewań " - z którym związane były wszystkie kawały tego czasu .................
Nikt nie pije, nikt nie śmieci, nikt nie hałasuje .............. schodzimy w dół, aby wysłuchać koncertu przy rozświetlonych i tańczących fontannach. To chyba najsympatyczniejsze miejsce w jakim byłam (choć widziałam takich miejsc kilka przed wypadem do Armenii i po nim ) - to właśnie te fontanny zapamiętam do końca życia ........
Mąż ma dzisiaj imieniny - podsumowując cały dzień - to chyba były najbardziej niesamowite imieniny w jego życiu .....
Trudno się rozstać z tym magicznym miejscem, ale trzeba wracać, jutro też jest dzień ...........