10 par butów schnie na wszystkich kaloryferach odkręconych na maksa ..........jesteśmy niejako uziemieni - nawet gdyby ambicje nie dały nam posiedzieć - nie mamy wyjścia ........... Poranek ciągnie się więc, dzisiaj nikt się nie spieszy ........
Ja jednak dzięki wczorajszemu odmówieniu sobie ostatniego podejścia jestem z towarzystwa najmniej zmęczona - korci mnie więc, aby jednak pójść na jakąś wycieczkę . Pogoda zdecydowanie się poprawiła, odsłoniły się 4-tysięczne ściany po drugiej stronie domku ........ robi się bajkowo .
Ubieram się i oznajmiam, ze idę obejść naszą miejscowość , a przede wszystkim chce dotrzeć do cerkwi położonej powyżej miasteczka ......... jakby na hasło reszta też się zbiera, ale to słomiany zapał, już 200m dalej rozdzielamy się ....
Oni idą zwiedzać cerkiew dolną i Muzeum Historyczne, ja wędruję sama tam gdzie planowałam.
Po pół godzinie jestem pod cerkwią Ioane Natlismcemeli - widoki stad są faktycznie piękne, a sama cerkiew to mała perełka.
Spod cerkwi schodzę na przełaj przez las ......... troszkę się czuję niepewnie - nie lubię chodzić sama po jakichś obcych lasach .......
obchodzę sobie kilka uliczek miasteczka i po jakimś czasie znajduję resztę ekipy ........... kolejną godzinę spędzamy na "chilaoucie" na tarasie jednaj z knajpek .............
Na końcu galerii umieściłam zdjęcia jakie udało się zrobić jeszcze pod wieczór z naszego domku ............