Im dłużej tu jesteśmy tym bardziej zaskakuje nas to miasto. Dzisiaj już bezdomni, bo rano musieliśmy wymeldować się z hoteliku (na szczęście bagaże mogliśmy jeszcze zostawić) - ruszamy do ostatniej części miasta, która jest obowiązkowa do obejrzenia, a która totalnie nas zaskakuje.
To właśnie to miejsce odnajdziemy na wszystkich reklamówkach, folderach i zdjęciach zachęcających do przyjazdu do Tbilisi (ciekawe dlaczego nigdy nie ma na nich naszej dzielnicy ????) .......
Bo to istne cacuszko : kolorowy zawrót głowy z piętrowo wybudowanymi kolorowym kamieniczkami, nad wszystkim górująca Twierdza Narikala, a poniżej słynne termy - łaźnie Sulfur .........
Z łaźni chętnie byśmy skorzystali, ale wszystko już spakowane , więc bez szans.
Ruszamy wyżej, aby wypić kawę w jednaj z najbardziej uroczych knajpek , a dalej ................ do raju (ale o tym w następnym wpisie :-)