Krążąc po Herceg Novi dojrzałam reklamy rejsów do Blue Cave . Od razu sprawdziliśmy położenie i odnotowaliśmy. Teraz tylko należało przekonać załogę, aby tam dopłynąć. Z tym nie było najmniejszego problemu, nawigacja ustawiona na jaskinie i po jakimś czasie zrzucamy kotwice obok przepięknych skał i innych łodzi . Wlot do jaskini jest tak mały, ze praktycznie go nie widać.
Trzeba więc ściągnąć ponton z łajby i zamontować do niego silnik , na wiosłach nie da rady, bo morze jest za bardzo wzburzone i mogło by się to źle skończyć. I tu zaczynają się schody, bo silnik okazuje się zepsuty. Kapitan jednak się nie poddaje i za pomocą taśmy klejącej i jakichś magicznych narzędzi naprawia go ....... jest jednak ryzyko, że się zepsuje w drodze , rozdzielamy się i płyniemy więc w "podgrupach" . Dzieciaki zachwycone, bo w jaskini mogły ponurkować, my płyniemy w II turze i niestety trafiamy na istny armagedon w środku, mnóstwo łodzi i głowa przy głowie w wodzie, strach nawet przepłynąć ......nie mówiąc już o zatrzymaniu i popływaniu ........
Jaskinia ma faktycznie wodę w kolorze błękitu, ale nie jest tak spektakularna jak na zdjęciach reklamowych........ no i ci turyści (poziom, sposób zachowania ....... każde miejsce ludzie potrafią zepsuć - niestety )