Kiedy w końcu docieramy (po bładzeniu) do obiecanych knajpek na wodzie wszystko okazuje się już prawie pozamykane. Tylko jedna jest czynna......i to jest włąsnie najcudowniejsze - tylko my, nasza pływająca na wodzie tratwa, szumiące wodospady i absolutna, niczym nie zmącona cisza......................
Tu kawa po turecku spakuje wysmienicie........jest tak dobrze, ze nie chce sie stąd jechać, zimna woda chłodzi........ach, jak dobrze !
Do hotelu docieramy już na sam koniec kolacji.......